Czas na miesięczną aktualizację włosów. Maj był dosyć ciężkim miesiącem i dla mnie i dla moich włosów. Dużo stresu maturalnego dało w kość... Mam coraz mniej czasu na posty, ale postaram się nie zaniedbywać bloga ;-)
Po pierwsze moje włosy w końcu pokazały swoje prawdziwe oblicze. Loki. Z jednej strony fajnie, zawsze o nich marzyłam ale z drugiej strony - jak je prawidłowo pielęgnować? Nie potrafię oprzeć się rozczesywaniu włosów, po prostu lubię mieć ład na głowie. Nadal wierzchnia warstwa się buntuje i tylko delikatnie faluje, za to spód kręci się jak świńskie ogonki :P Zdjęcie obok to chyba w dość dobry sposób obrazuje. ;-)
Przyrostu jako takiego dobrego nie zauważyłam :( Delikatne odrosty. Włosy optycznie mi się skróciły za sprawą kręcenia się / falowania. No ale coś za coś...
Rezygnując z silikonów musiałam wziąć moje włosy na odwyk i niestety na początku stały się matowe i strasznie napuszone ale powoli wracają do porządku. W porównaniu ze zdjęciami z początku maja, te wypadają dość słabo.
Piękne loczki ze spodniej warstwy :) Raz udało mi się nawet "wyhodować" sprężynkę.
Po miesiącu maj moje włosy wyglądają następująco:
|
Długość włosów na mokro |
Nie dość, że pogoda nie rozpieszcza to jeszcze przez prawie tydzień nie miałam ciepłej wody. Moje łuski włosów nie lubią mycia w chłodnej wodzie i spłukiwanie w lodowatej...
Z drugiej strony, gdy z nieba leje się jak z cebra mam czas na czytanie pasjonującej i niezwykle wciągającej trylogii Greya. Mam o niej bardzo dobrą opinię. Książka wciąga, cały czas trzyma w napięciu no i nie powiem, niektóre momenty ma pikantne lecz zaprzeczę powszechnej opinii iż jest to "porno w czorno". Sceny nie są opisane w żaden wulgarny sposób a nawet śmie twierdzić, że na swój sposób poetycki. Z całego serca polecam jeśli lubicie czytać romansidła.
Mam nadzieję, że w czerwcu włosy się obudzą no i zaczną rosnąć jak na drożdżach. ;-)
Trzymajcie się cieplutko, jutro postaram się wrzucić post jak się robi żel lniany.